Był zbyt skromny, żeby nazywać się artystą. Wolał być określany jako projektant. Jednak ci, którzy go znali, wspominają Edmunda Homę jako szczególną postać. Pełnego wrażliwości twórcę o społecznikowskim zacięciu, dla którego estetyczna forma mebli była równie ważna jak to, kto będzie ich używał. W centrum jego zainteresowania zawsze był człowiek. „Lubię ludzi, po prostu” – mówił.